Uf uf, pierwszy prawdziwy post.
Sądzę że każdy już się zorientował o czym dziś myślę. Tak,
dzisiejszy dzień jest spod znaku pomarańczy.
W moim życiu są okresy, kiedy jestem zafiksowana na jednym
kolorze. Ostatnio był zielony, żółty, granatowy, różowy a teraz pomarańczowy.
Jest to czasem problematyczne, zwłaszcza kiedy kupujesz ubrania. Okazuje się,
że podoba Ci się tylko to co jest zielone, różowe lub pomarańczowe. Jeśli
poszukiwana rzecz występuje w tym kolorze – ok. Gorzej, jeśli nie. A najgorzej,
jeśli okazuje się że połowa Twojej garderoby nagle jest we wszystkich
odcieniach granatu lub różu. I kiedy chcesz coś założyć, wychodzi mocno monochromatyczny zestaw, co
nie zawsze jest naszym celem. Staram się
w tym walczyć i mieć zawsze czarno-biało-beżową bazę, do której mogę założyć
wszystko. Ale jak wiadomo, w szafie
kobiety nigdy nie ma stanu idealnego i zawsze czegoś brakuje. Lub jest za dużo jeśli
kupiło się trzy pudroworóżowe swetry. Nieważne. Teraz chcę wszystkiego co
pomarańczowe.
Póki co posiadam pomarańczową sukienkę, szpilki, naszyjnik, kolczyki, rajstopy i
lakier do paznokci. I łapkę do gorących garnków. I foremki do muffinów. Miałam nauszniki ale zgubiłam. A marzy mi się jeszcze cień do
powiek. O,taki.
Paese |
Lubię jeść. I lubię gotować. Wydaje się że pomarańczowy o
tej porze roku to oczywistość – dynia! Cóż, psikus, dynia średnio mi smakuje.
Robiłam z nią trzy podejścia – za pierwszym razem w tarcie, za drugim z indykiem
i kaszą gryczaną i za trzecim w potrawce z kurczaka. Za trzecim razem było
dobre, ale dlatego że dałam tyle różnych przypraw że smak dyni gdzieś tylko
delikatnie przebijał, a chyba nie o to
chodzi. Więc dynia niet. Za to pomarańcze jak najbardziej. Teraz, kiedy już
trzeba pamiętać o rękawiczkach i
nausznikach (nie gubić!) wychodząc z domu, podczas powrotu myśli się tylko o możliwości
rozgrzania się. A cóż rozgrzewa lepiej niż grzaniec czy grog? Uwielbiam jedno i
drugie. Pomarańczowe. Robić nie umiem ale zamierzam się nauczyć. Spróbuję
znaleźć pomoce naukowe. O, są.
Na grzaniec – taki jak lubię, z wielkim kawałem pomarańczy: http://unitedflavours.blogspot.com/2012/12/grzaniec.html
Na grog - prosty i wspaniały. Tylko oczywiście z pomarańczą. A ten blog bardzo lubię i polecam.
http://www.poracoszjesc.pl/2012/11/grog.html
Na grzaniec – taki jak lubię, z wielkim kawałem pomarańczy: http://unitedflavours.blogspot.com/2012/12/grzaniec.html
Na grog - prosty i wspaniały. Tylko oczywiście z pomarańczą. A ten blog bardzo lubię i polecam.
http://www.poracoszjesc.pl/2012/11/grog.html
Lubię wyglądać pomarańczowo, lubię jeść pomarańcze, lubię
też otaczać się pomarańczem. Mój "panieński" pokój przez szereg lat miał ściany w
kolorze ognistego oranżu. Było bardzo energetycznie. Teraz jest kremowy i kiedy
w nim jestem cały czas mam wrażenie że nie jestem u siebie, tylko gdzieś „w
gościach”. Sytuację ratuje wymalowany zegar uliczny w kolorze fuksji. Ale
zostawmy to, to nie pomarańcz. Obecne mieszkanko, w którym gnieździmy się z Munżem,
jest czarno-biało-czerwono-zielone. Pomarańczy już tu nie wcisnę. Ale gdybym urządzała się od nowa, wcisnęłabym takie rzeczy:
Absolutnie niesamowite drzwi. Wchodziłabym i wychodziłabym cały dzień.
Sztuka nowoczesna raz do mnie przemawia, raz nie. Ale taki wielkoformatowy obraz lub plakat mogłabym mieć. Na bieli lub szarości. Albo turkusie, tak egzotyczniej.
Jako prawdziwy zmarzluch marzę o termosie który będzie trzymał ciepło NAPRAWDĘ długo. I będzie ładny. Może być pomarańczowy. Ten wydaje się spełniać wszystkie kryteria.
Czerwona Maszyna |
Czerwona Maszyna |
Etsy |
Z rzeczy innych, równie pożądanych:
Okulary - Asos
Tło / biustonosz / pani w spódnicy - Pinterest
Ciepło, ciepło, cieplutko! Pomarańcz działa rozgrzewająco i energetyzująco - nie wahajmy się wprowadzać go jak najwięcej do naszego życia!